- Liam synku czy mógłbyś wyświadczyć mi przysługę ?? –
zapytała mnie mama wchodząc do mojego pokoju.
- O co chodzi ? – spytałem odwracając się do niej.
- Wiesz mojej koleżanki syn ma spore problemy z matematyką a ty jesteś z niej świetny…. – mówiła jednak jej przerwałem chociaż wiedziałem, że to niegrzecznie.
- A i ja mam go może uczyć ?? – zapytałem.
- No tak ale Liam tylko 3 razy w tygodniu gdzieś przez miesiąc. – powiedziała. Nie mogłem jej odmówić, nie umiałem.
- Dobrze a kiedy pierwsza lekcja i gdzie ?? – zapytałem.
- Jutro o 16 u nich. Oczywiście ja pojadę z tobą. – powiedziała przytulając mnie. Wyszła z pokoju a ja zacząłem zastanawiać się kto to będzie. Jednak po chwili wróciłem myślami na ziemię i zająłem się lekcjami.
Następnego dnia równo o 16 z mamą byliśmy przed domem jej przyjaciółki. Nie powiem uroczy domek z zadbanym ogródkiem. W drzwiach przywitała nas przemiła kobieta.
- Ty zapewnie jesteś Liam. – zapytała podając mi dłoń.
- Tak miło mi Panią poznać. – odpowiedziałem uśmiechając się serdecznie.
- Chodź zaprowadzę cię do mojego syna. – powiedziała i podążyła w stronę schodów prowadzących na piętro. Weszła do pokoju znajdującego się prawie na samym końcu korytarza.
- Harry mógłbyś tutaj troszeczkę posprzątać. – powiedziała. Kiedy się przesunęła zobaczyłem bruneta z bujnymi lokami siedzącego przy biurku z nogami na blacie.
- Oj nie chce mi się sprzątać. – powiedział.
- Przyszedł Liam on będzie ci pomagał przez jakiś czas z matematyką. – powiedziała pokazując na mnie.
- Hehe. – zaśmiał się i postawił nogi na podłodze.
- Mam nadzieje, że się dogadacie. – odpowiedziała zamykając drzwi. Harry dokładnie mi się przyjrzał a ja nie wiedziałem jak się zachować.
- Jestem Harry. – powiedział.
- A ja Liam. To co może zajmiemy się matmą ?? – zaproponowałem. Nie odpowiedział mi nic tylko przysunął dodatkowe krzesło koło biurka. Zacząłem tłumaczyć mu materiał od podstaw.
- Harry rozumiesz na razie wszystko ?? – zapytałem.
- Ta ta jasne. – powiedział cały czas patrząc w telefon. Wstałem z krzesła bo mnie to wkurzyło.
- Tłumacze ci jeden temat od półtorej godziny a ty nadal tylko zerkasz w ten telefon. W taki sposób do niczego nie dojdziemy. – powiedziałem lekko wściekły.
- A już myślałem, że nie pokażesz swojej prawdziwej twarzy. – powiedział patrząc na mnie swoimi przenikliwymi oczami.
- O co ci chodzi ?? – zapytałem.
- Taki grzeczny, ułożony, kulturalny i w dodatku rozumiejący matematykę… nie tutaj musiało być coś nie tak i jak się okazało potrafisz się wkurzyć. Brawo Liam. – powiedział klaskając w dłonie.
- Ufff….. wracamy do matematyki. – powiedziałem. I kolejne półtorej godziny jednak Harry bardziej się starał. Pod koniec już nie rozwiązywaliśmy żadnych zadań tylko gadaliśmy. Z pozoru wydaje się być zamkniętym w sobie chłopakiem ale po dłuższej rozmowie to normalny chłopak.
- To kiedy następna lekcja ? – zapytałem zbierając swoje rzeczy.
- Hmmm…. dzisiaj mamy środę to może w piątek ?? – zapytał.
- Jasne o 16 ??
- Tak a potem gdzieś wyjdziemy bo to wkońcu będzie piątek. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Pogadaliśmy jeszcze chwilę dopóki nie usłyszałem jak woła mnie moja mama.
- Liam masz mój numer. – powiedział Harry dając mi karteczkę.
- Do zobaczenia. – powiedziałem a on mnie przytulił. Dość dziwnie się poczułem ale to był miły gest z jego strony. W szkole na przerwach widywałem go kilka razy bo wcześniej nawet nie zadałem sobie sprawy, że on chodzi do mojej szkoły. Z utęsknieniem czekałem na piątkowy wieczór. Wcześniej dostałem smsa od Harrego ,, Ubierz się jak na wyjście do klubu.’’ Przez chwilę zastanawiałem się o co mu chodzi ale w końcu ubrałem swoje jasne spodnie z czarną obcisłą koszulką i cienką bluzę.
- Cześć Hazz. – powiedziałem wchodząc do jego pokoju. Wyglądał obłędnie jego niesforne loczki były lekko odniesione, na sobie miał czarne obcisłe spodnie i białą koszulę.
- O widzę, że się wystroiłeś to dobrze. – odpowiedział. Tym razem matma poszła nam o wiele szybciej bo jak się okazało Harry potrafi nieźle liczyć. Z czasem poczułem jego dłoń na moim kolanie jednak nie protestowałem co było do mnie nie podobne.
- Czemu miałeś takie problemy z matmą ?? – zapytałem.
- Nie chce mi się uważać na lekcjach i robić te wszystkie zadania. – powiedział patrząc na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
- To na dzisiaj koniec. – odpowiedziałem zamykając książkę.
- Świetnie to teraz wychodzimy. – powiedział.
- A gdzie idziemy ?? – spytałem.
- Zobaczysz. – odpowiedział uśmiechając się szarmancko. Droga z jego domu do klubu zajęła nam półgodziny. Kiedy zbliżaliśmy się do celu już wiedziałem gdzie zmierzaliśmy. Okazało się, że to klub dla gejów.
- Niezła miejscówka. – powiedziałem. W środku grała fajna muzyka i było dosyć dużo ludzi. Świetnie bawiłem się z Harrym, popijaliśmy drinki i tańczyliśmy na parkiecie. Byliśmy tam o 3 nad ranem. W drodze powrotnej byliśmy lekko wcięci ale to przysporzyło nam jeszcze lepszego humoru. Odprowadziłem Harrego do domu bo mieliśmy po drodze.
- Dzięki Hazz za ten wieczór. – powiedziałem kiedy staliśmy przed jego domem.
- A czy ktoś powiedział, że ten wieczór musi się kończyć ?? – zapytał stając niebezpiecznie blisko mnie.
- Sugerujesz coś ?? – zapytałem.
- Tak…. chodź a się przekonasz. – powiedział otwierając drzwi od domu. Po cichu weszliśmy do jego pokoju po czym zamknął je na zamek. Cała sytuacja zaczęła mi się podobać.
- Znamy się trzy dni ale czuje, że między nami cholernie iskrzy. – powiedział gładząc mój policzek. Patrzyłem cały czas na niego nie wiedząc co powiedzieć. Opierałem się o biurko kiedy Hazz mnie pocałował. Z początku byłem zaszokowany jednak po chwili dałem porwać się chwili i odwzajemniłem pocałunek.
- Chce tego a ty ?? – szepnął mi do ucha. Po tych słowach zrobiło mi się gorąco a serce zaczęło szybciej bić. Nie powiedziałem nic tylko przysunąłem go do siebie łącząc nasze usta. Z biurka przenieśliśmy się na łóżko a po drodze zgubiłem gdzieś spodnie a Harry bluzkę. Widok jego nagiego torsu przyprawił mnie o ciarki.
- Widzę, że coś zaczyna się u ciebie dziać. – powiedział kiedy leżał już na łóżku a ja byłem na nim. Wiedziałem, że na bokserkach pojawiło się wypuklenie dlatego się zarumieniłem. Nie wiem ile czasu minęło a byliśmy kompletnie nadzy. Przez dłuższą chwilę przypatrywaliśmy się sobie nawzajem. Potem Hazz zaproponował nam 69 na co się zgodziłem. Swoimi ustami sprawił, że odleciałem a ja chyba nie byłem gorszy bo co chwilę słyszałem ciche pojękiwanie. Dałem mu pełną swobodę i władzę. Niepewnie zbliżył się do mnie a po chwili poczułem jego pierwsze ruchy we mnie. Pierwszy raz z facetem – myślałem, że to nigdy się nie stanie a jednak. Harry cały czas mnie całował jak nie usta to klatę. Przed samym końcem nie wiedziałem już jak się nazywałam. Był świetny.
- Liam to jest przepiękne. – powiedział a ja odczułem jak jego kolega zaczyna drżeć. Nasze jęki złączyły się w jedność. Fala rozkoszy przeszła nas od czubka głowy po palce od stóp.
- Harry jesteś niesamowity. – powiedziałem całując go w usta. Wtulił się we mnie i zasnęliśmy. Rano oczywiście musiałem powiadomić mamę, że zostałem u niego na noc bo późno wróciliśmy z klubu. Wspólnie zjedliśmy śniadanie i przez cały ranek byłem osypywany pocałunkami Harrego.
- Zabiorę cię w magiczne miejsce. – powiedział zabierając koszyk z jedzeniem. Szliśmy długą ścieżką przez las cały czas trzymając się za ręce. Las się skończył a ja ujrzałem maluteńką altankę z ogromnym stawem.
- Cudownie. – powiedziałem całując go w policzek. W środku znajdowało się łóżko, szafka i nieduży stolik. Rozłożyliśmy koc przy samym stawie i zabraliśmy się za jedzenie kanapek i owoców. Zostaliśmy tam aż do zachodu słońca.
- Dziękuje ci za tą noc. – powiedziałem przytulony do niego.
- Jesteśmy razem ?? – zapytał a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pocałowałem go najczulej jak potrafiłem dając mu do zrozumienia , że jesteśmy razem.
- Mogę ci się jakoś zrewanżować ? – spytałem.
- Jasne tylko jak ? – odpowiedział pytaniem. Wstałem pierwszy i złapałem go za dłoń prowadząc do altanki. Szybko przeszedłem do sprawy i po chwili można powiedzieć, że się kochaliśmy.
- Czekałem na to. – powiedział kiedy w niego wszedłem. Moje ruchy były stanowcze ale delikatne. Kiedy miałem dość tej monotonii przyśpieszyłem a głos mojego ukochanego zaczął się łamać.
- Lia..mmm już nie wytrzymam. – jęczał w przerwach od pocałunku. I znów znana fala przyjemności. Nasze krzyki mogłyby rozwalić tą altankę.
- Nie spodziewałem się tego. – powiedział kiedy jego puls się ustabilizował. Długo się całowaliśmy po czym zasnęliśmy. Rano zadowoleni i zakochani wróciliśmy do domu.
Dziś jesteśmy na drugim roku studiów marketingowych. Razem wynajmujemy nie dużą kawalerkę bo po co nam więcej miejsca ?? W dalszym ciągu jesteśmy razem jednak jak to w każdym związku bywa jest gorzej lub lepiej. Nasze rodziny i znajomi to zaakceptowali.
- Liam skarbie jakby to było gdybyś nie przyszedł mnie uczyć ? – zapytał mnie pewnego wieczora Harry.
- Nie wiem na pewno byśmy tutaj teraz razem nie siedzieli. – odpowiedziałam łącząc nasze usta. W duchu podziękowałem mamie za to, że załatwiła mi takiego wspaniałego ucznia.
- O co chodzi ? – spytałem odwracając się do niej.
- Wiesz mojej koleżanki syn ma spore problemy z matematyką a ty jesteś z niej świetny…. – mówiła jednak jej przerwałem chociaż wiedziałem, że to niegrzecznie.
- A i ja mam go może uczyć ?? – zapytałem.
- No tak ale Liam tylko 3 razy w tygodniu gdzieś przez miesiąc. – powiedziała. Nie mogłem jej odmówić, nie umiałem.
- Dobrze a kiedy pierwsza lekcja i gdzie ?? – zapytałem.
- Jutro o 16 u nich. Oczywiście ja pojadę z tobą. – powiedziała przytulając mnie. Wyszła z pokoju a ja zacząłem zastanawiać się kto to będzie. Jednak po chwili wróciłem myślami na ziemię i zająłem się lekcjami.
Następnego dnia równo o 16 z mamą byliśmy przed domem jej przyjaciółki. Nie powiem uroczy domek z zadbanym ogródkiem. W drzwiach przywitała nas przemiła kobieta.
- Ty zapewnie jesteś Liam. – zapytała podając mi dłoń.
- Tak miło mi Panią poznać. – odpowiedziałem uśmiechając się serdecznie.
- Chodź zaprowadzę cię do mojego syna. – powiedziała i podążyła w stronę schodów prowadzących na piętro. Weszła do pokoju znajdującego się prawie na samym końcu korytarza.
- Harry mógłbyś tutaj troszeczkę posprzątać. – powiedziała. Kiedy się przesunęła zobaczyłem bruneta z bujnymi lokami siedzącego przy biurku z nogami na blacie.
- Oj nie chce mi się sprzątać. – powiedział.
- Przyszedł Liam on będzie ci pomagał przez jakiś czas z matematyką. – powiedziała pokazując na mnie.
- Hehe. – zaśmiał się i postawił nogi na podłodze.
- Mam nadzieje, że się dogadacie. – odpowiedziała zamykając drzwi. Harry dokładnie mi się przyjrzał a ja nie wiedziałem jak się zachować.
- Jestem Harry. – powiedział.
- A ja Liam. To co może zajmiemy się matmą ?? – zaproponowałem. Nie odpowiedział mi nic tylko przysunął dodatkowe krzesło koło biurka. Zacząłem tłumaczyć mu materiał od podstaw.
- Harry rozumiesz na razie wszystko ?? – zapytałem.
- Ta ta jasne. – powiedział cały czas patrząc w telefon. Wstałem z krzesła bo mnie to wkurzyło.
- Tłumacze ci jeden temat od półtorej godziny a ty nadal tylko zerkasz w ten telefon. W taki sposób do niczego nie dojdziemy. – powiedziałem lekko wściekły.
- A już myślałem, że nie pokażesz swojej prawdziwej twarzy. – powiedział patrząc na mnie swoimi przenikliwymi oczami.
- O co ci chodzi ?? – zapytałem.
- Taki grzeczny, ułożony, kulturalny i w dodatku rozumiejący matematykę… nie tutaj musiało być coś nie tak i jak się okazało potrafisz się wkurzyć. Brawo Liam. – powiedział klaskając w dłonie.
- Ufff….. wracamy do matematyki. – powiedziałem. I kolejne półtorej godziny jednak Harry bardziej się starał. Pod koniec już nie rozwiązywaliśmy żadnych zadań tylko gadaliśmy. Z pozoru wydaje się być zamkniętym w sobie chłopakiem ale po dłuższej rozmowie to normalny chłopak.
- To kiedy następna lekcja ? – zapytałem zbierając swoje rzeczy.
- Hmmm…. dzisiaj mamy środę to może w piątek ?? – zapytał.
- Jasne o 16 ??
- Tak a potem gdzieś wyjdziemy bo to wkońcu będzie piątek. – odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Pogadaliśmy jeszcze chwilę dopóki nie usłyszałem jak woła mnie moja mama.
- Liam masz mój numer. – powiedział Harry dając mi karteczkę.
- Do zobaczenia. – powiedziałem a on mnie przytulił. Dość dziwnie się poczułem ale to był miły gest z jego strony. W szkole na przerwach widywałem go kilka razy bo wcześniej nawet nie zadałem sobie sprawy, że on chodzi do mojej szkoły. Z utęsknieniem czekałem na piątkowy wieczór. Wcześniej dostałem smsa od Harrego ,, Ubierz się jak na wyjście do klubu.’’ Przez chwilę zastanawiałem się o co mu chodzi ale w końcu ubrałem swoje jasne spodnie z czarną obcisłą koszulką i cienką bluzę.
- Cześć Hazz. – powiedziałem wchodząc do jego pokoju. Wyglądał obłędnie jego niesforne loczki były lekko odniesione, na sobie miał czarne obcisłe spodnie i białą koszulę.
- O widzę, że się wystroiłeś to dobrze. – odpowiedział. Tym razem matma poszła nam o wiele szybciej bo jak się okazało Harry potrafi nieźle liczyć. Z czasem poczułem jego dłoń na moim kolanie jednak nie protestowałem co było do mnie nie podobne.
- Czemu miałeś takie problemy z matmą ?? – zapytałem.
- Nie chce mi się uważać na lekcjach i robić te wszystkie zadania. – powiedział patrząc na mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
- To na dzisiaj koniec. – odpowiedziałem zamykając książkę.
- Świetnie to teraz wychodzimy. – powiedział.
- A gdzie idziemy ?? – spytałem.
- Zobaczysz. – odpowiedział uśmiechając się szarmancko. Droga z jego domu do klubu zajęła nam półgodziny. Kiedy zbliżaliśmy się do celu już wiedziałem gdzie zmierzaliśmy. Okazało się, że to klub dla gejów.
- Niezła miejscówka. – powiedziałem. W środku grała fajna muzyka i było dosyć dużo ludzi. Świetnie bawiłem się z Harrym, popijaliśmy drinki i tańczyliśmy na parkiecie. Byliśmy tam o 3 nad ranem. W drodze powrotnej byliśmy lekko wcięci ale to przysporzyło nam jeszcze lepszego humoru. Odprowadziłem Harrego do domu bo mieliśmy po drodze.
- Dzięki Hazz za ten wieczór. – powiedziałem kiedy staliśmy przed jego domem.
- A czy ktoś powiedział, że ten wieczór musi się kończyć ?? – zapytał stając niebezpiecznie blisko mnie.
- Sugerujesz coś ?? – zapytałem.
- Tak…. chodź a się przekonasz. – powiedział otwierając drzwi od domu. Po cichu weszliśmy do jego pokoju po czym zamknął je na zamek. Cała sytuacja zaczęła mi się podobać.
- Znamy się trzy dni ale czuje, że między nami cholernie iskrzy. – powiedział gładząc mój policzek. Patrzyłem cały czas na niego nie wiedząc co powiedzieć. Opierałem się o biurko kiedy Hazz mnie pocałował. Z początku byłem zaszokowany jednak po chwili dałem porwać się chwili i odwzajemniłem pocałunek.
- Chce tego a ty ?? – szepnął mi do ucha. Po tych słowach zrobiło mi się gorąco a serce zaczęło szybciej bić. Nie powiedziałem nic tylko przysunąłem go do siebie łącząc nasze usta. Z biurka przenieśliśmy się na łóżko a po drodze zgubiłem gdzieś spodnie a Harry bluzkę. Widok jego nagiego torsu przyprawił mnie o ciarki.
- Widzę, że coś zaczyna się u ciebie dziać. – powiedział kiedy leżał już na łóżku a ja byłem na nim. Wiedziałem, że na bokserkach pojawiło się wypuklenie dlatego się zarumieniłem. Nie wiem ile czasu minęło a byliśmy kompletnie nadzy. Przez dłuższą chwilę przypatrywaliśmy się sobie nawzajem. Potem Hazz zaproponował nam 69 na co się zgodziłem. Swoimi ustami sprawił, że odleciałem a ja chyba nie byłem gorszy bo co chwilę słyszałem ciche pojękiwanie. Dałem mu pełną swobodę i władzę. Niepewnie zbliżył się do mnie a po chwili poczułem jego pierwsze ruchy we mnie. Pierwszy raz z facetem – myślałem, że to nigdy się nie stanie a jednak. Harry cały czas mnie całował jak nie usta to klatę. Przed samym końcem nie wiedziałem już jak się nazywałam. Był świetny.
- Liam to jest przepiękne. – powiedział a ja odczułem jak jego kolega zaczyna drżeć. Nasze jęki złączyły się w jedność. Fala rozkoszy przeszła nas od czubka głowy po palce od stóp.
- Harry jesteś niesamowity. – powiedziałem całując go w usta. Wtulił się we mnie i zasnęliśmy. Rano oczywiście musiałem powiadomić mamę, że zostałem u niego na noc bo późno wróciliśmy z klubu. Wspólnie zjedliśmy śniadanie i przez cały ranek byłem osypywany pocałunkami Harrego.
- Zabiorę cię w magiczne miejsce. – powiedział zabierając koszyk z jedzeniem. Szliśmy długą ścieżką przez las cały czas trzymając się za ręce. Las się skończył a ja ujrzałem maluteńką altankę z ogromnym stawem.
- Cudownie. – powiedziałem całując go w policzek. W środku znajdowało się łóżko, szafka i nieduży stolik. Rozłożyliśmy koc przy samym stawie i zabraliśmy się za jedzenie kanapek i owoców. Zostaliśmy tam aż do zachodu słońca.
- Dziękuje ci za tą noc. – powiedziałem przytulony do niego.
- Jesteśmy razem ?? – zapytał a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Pocałowałem go najczulej jak potrafiłem dając mu do zrozumienia , że jesteśmy razem.
- Mogę ci się jakoś zrewanżować ? – spytałem.
- Jasne tylko jak ? – odpowiedział pytaniem. Wstałem pierwszy i złapałem go za dłoń prowadząc do altanki. Szybko przeszedłem do sprawy i po chwili można powiedzieć, że się kochaliśmy.
- Czekałem na to. – powiedział kiedy w niego wszedłem. Moje ruchy były stanowcze ale delikatne. Kiedy miałem dość tej monotonii przyśpieszyłem a głos mojego ukochanego zaczął się łamać.
- Lia..mmm już nie wytrzymam. – jęczał w przerwach od pocałunku. I znów znana fala przyjemności. Nasze krzyki mogłyby rozwalić tą altankę.
- Nie spodziewałem się tego. – powiedział kiedy jego puls się ustabilizował. Długo się całowaliśmy po czym zasnęliśmy. Rano zadowoleni i zakochani wróciliśmy do domu.
Dziś jesteśmy na drugim roku studiów marketingowych. Razem wynajmujemy nie dużą kawalerkę bo po co nam więcej miejsca ?? W dalszym ciągu jesteśmy razem jednak jak to w każdym związku bywa jest gorzej lub lepiej. Nasze rodziny i znajomi to zaakceptowali.
- Liam skarbie jakby to było gdybyś nie przyszedł mnie uczyć ? – zapytał mnie pewnego wieczora Harry.
- Nie wiem na pewno byśmy tutaj teraz razem nie siedzieli. – odpowiedziałam łącząc nasze usta. W duchu podziękowałem mamie za to, że załatwiła mi takiego wspaniałego ucznia.